niedziela, 8 listopada 2015

699/ Wspolne mieszkanie przed ślubem?

Pomysł na dzisiejszy post wpadł mi do głowy, kiedy przeglądałam nowy katalog IKEI ( mało oryginalnie, a jednak ! ).  Aranżacja wnętrz to w moim związku wspólna sprawa, bo oboje jesteśmy zdania że zanim staniemy na ślubnym kobiercu to musimy się lepiej poznać i przejść test "skarpetek na podłodze i notorycznie nieopuszczanej deski w toalecie".
Trzeba pamiętać, że wspólne gniazdko to bardzo ważny krok w związku. I podjęcie go będzie miało prawdopodobnie późniejsze konsekwencje. Nie ma ludzi idealnych, ani identycznych. Każdy ma swoje nawyki dlatego według mnie tak ważne jest żebyśmy się o nich dowiedzieli jeszcze przed ślubem. Wspólne mieszkanie wykłada tak naprawdę wszystkie karty na stół.
Nigdy w to nie wierzę, jeśli ktoś mi opowiada "żyje nam się super, dogadujemy się idealnie, wszystko jest takie jakie ma być". Że tak powiem GónwO PrawdA!
On jada w niedziele na śniadanie parówki , ona jajecznice. On musi mieć kosz na śmieci pod zlewem, ona na widoku. On pije kawę rozpuszczalną, ona parzoną. On nie widzi nic złego w tym, że pasta do zębów zostaje w zlewie po myciu zębów, ona nie może na to patrzeć. On ma dość wyciągania jej włosów spod prysznica, ona to tłumaczy porą roku.. długo by wymieniać.
Trochę to trwa zanim ustalą gdzie ma stać kubeł na śmieci albo co jedzą w niedzielę na śniadanie. Często takie wydawałoby się nam błahe sprawy są powodem naprawdę dużych  konfliktów, bo decyzję o wspólnym mieszkaniu zazwyczaj podejmujemy już jako dorośli ludzie i ciężko nam się wyzbyć swoich nawyków i upodobań.
Ja należę akurat do osób, którym kompromis jest znany, mimo że jestem zodiakalnym baranem i z natury bywam raczej uparta. Ale w tej całej mojej zawziętości zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji (zwłaszcza jeśli chodzi o włosy pod prysznicem :D ) i potrafię odpuścić.. bo przecież to dla dobra naszej wspólnej przyszłości.
Po co rozwodzić się rok po ślubie z powodu skarpetek na podłodze jak można to wypracować sobie dużo wcześniej?
Jeśli chodzi o wspólne mieszkanie ja oczywiście jestem na TAK.
Nie trafiają do mnie też tłumaczenia par ( a i takie znam), które chcą powstrzymać się od współżycia zanim przysięgną sobie dozgonną wierność przy ołtarzu dlatego też nie decydują się na wspólny kąt.. "bo będzie kusiło".
Nie przekonuje mnie to z dwóch powodów. Okazji do "skonsumowania związku" jest wiele, chociażby wspólne wakacje.. Jeśli para naprawdę chce poczekać z tym to jej się to uda. Co więcej pod jednym dachem łatwiej będzie sprawdzić czy ta decyzja jest obustronna. A może jednak okaże się, że robimy coś wbrew sobie ?
Po drugie ja akurat jestem zdania, że seks w związku jest bardzo ważny. I na tej płaszczyźnie również powinniśmy się poznać.  Niestety jak pokazują badania coraz więcej rozwodów jest z powodu braku lub nieudanego pożycia małżeńskiego.

Jeśli macie przed sobą taki dylemat to ja z ręką na sercu mogę wam powiedzieć, że nie ślub a wspólne gniazdo to najlepszy sprawdzian dla związku. I to od was zależy czy uda wam się go zdać!

Życzę wszystkim udanej niedzieli! :)




0 komentarze:

Prześlij komentarz




zBLOGowani.pl