czwartek, 12 listopada 2015

Ślub jest w jakimś sensie spełnieniem naszych marzeń, ale mamy do tego trochę inne podejście.
 K. (  "On" ) wychodzi z założenia , że w naszym "kosmicznym" związku nic to nie zmieni. Że już teraz traktuje mnie jak swoją małżonkę i sam tytuł i papierek nic nowego nie wniesie w nasze życie.
Ale podoba mu się sama idea "eventu" (zobaczmy czy będzie taki mądry za 695 dni- cwaniaczek) i mówi , że to jedna z najważniejszych rzeczy do zrobienia w jego życiu z listy, która gdzieś tam podobno istnieje.
K. ( "Ona") czyli ja, mam na to trochę inne spojrzenie. Pamiętam już jako mała dziewczynka byłam fanką tej części wyborów miss, a nie przegapiłam z ręką na sercu chyba żadnych, kiedy kandydatki wychodziły w sukniach ślubnych. Nic nie było w stanie oderwać mnie w tym momencie od ekranu telewizora.
Potem już jako nieco starsza dziewczynka byłam zauroczona programem " We dwoje". W obu edycjach wygrała pamiętam para, której kibicowałam od pierwszego odcinka.
Do moich ulubionych zabaw zaliczało się też owijanie jedną firaną a drugą zakładanie na głowę, przemarsz przez przedpokój w wysokich obcasach mamy i wyrecytowanie przysięgi małżeńskiej pluszowemu kaczorowi donaldowi. 

 I chociaż w życiu miałam na siebie mnóstwo pomysłów.. chciałam być baletnicą, stewardesą, aptekarką, sprzedawczynią w sklepie mięsnym ( a w rezultacie zostałam "korposzczurem" ) .. i mimo, że zdanie zmieniałam praktycznie co tydzień to jedno marzenie było jest i będzie niezmienne - bycie Panną Młodą.

Jakieś 20 lat później przejdę przez kościół w pięknej sukni, już nie ściągniętej po kryjomu z okna, gdzie na końcu nie będzie czekał na mnie żaden Donald a mój K. i z pamięci ( dokładnie, bo znam od dawna :D ) wypowiem te słowa, które uczynią nas mężem i żoną.
A następnego dnia obudzę się nie koło pluszowego misia a koło kogoś kto trzy i pół roku temu uczynił moje życie radośniejszym.


Bo "warto mieć marzenia, doczekać ich spełnienia" . !



0 komentarze:

Prześlij komentarz




zBLOGowani.pl