piątek, 11 marca 2016



Jakiś tydzień temu mój K. postanowił „rozeznać się w świecie męskich ubiorów do ślubu”. I wiecie co.. naprawdę robił to z zapałem. 
Mimo, że w sieci to zachowywał się gorzej niż niejedna kobieta ..

No i w końcu padło to pytanie.. „ A Ty już myślałaś o sukni” ?
‘NO JAHA!’ ( - pomyślałam) .. ‘ eeeee nooooo coś tam myślałam’ (-powiedziałam) ..
 to ma coś wspólnego z moim ulubionym zdaniem określającym kobiety – jedno myślimy, drugie mówimy, trzecie robimy!
I powiem wam szczerze o tyle o ile znam mojego mężczyznę tak nie spodziewałam się, że jest taki ciekawski. Próbowałam się jakoś bronić, bo niekoniecznie chciałam zdradzać swoje plany ale skoro tak się dopytuje..   więc co ja mogłam biedna zrobić.
Otworzyłam mój tajemniczy folder na pulpicie „S” i mówię.. z tej to, z tej to, z tej to … i tak powstanie całość. Trochę się zdziwił ale w sumie zna mnie na tyle i wie, że czego jak czego ale pomysłów mam głowę zawsze pełną. 
Doszliśmy razem do jednego .. suknia będzie taka jaka ma być. 

Prawda jest taka, że od kiedy zaczęliśmy planować wesele to stałam się fanką projektów Sylwii Kopczyńskiej.. i myślę, że tam udam się najpierw. Jeśli będą w stanie zmodyfikować  jedną z kreacji tak, jak ja bym  tego chciała to nie będę miała żadnych zahamowań. BIORĘ W CIEMNO.
Jest też opcja druga.. uszycie sukni na wzór dwóch z których chciałabym zrobić jedną. 

Słyszałam już takie teorie, że założę ją tylko jeden raz. Że nie warto wydawać „Fortuny” ,jeździć po nią na drugi koniec kraju.. ale myślę, że to są trochę naciągane słowa.
Każda z nas chce w tym dniu wyglądać inaczej, piękniej. I co jak co ale uważam, że suknia musi być "tą naszą". Tą, w której będziemy się czuły niesamowicie. Tą, którą już zawsze będziemy chciały mieć w szafie i tak ciężko będzie nam się z nią rozstać. :)

Niżej pokażę wam moje "ulubione projekty" :)





Sylwia Kopczyńska.







Agnieszka Światły.











Anna Kara.

Miłego piątku! :)


poniedziałek, 7 marca 2016

Nie było mnie tu tyle, że przekroczyliśmy magiczną liczbę 600 - ah!
Dziś jest siódmy co daje nam równy rok i 7 miesięcy czyli dokładnie 19 miesięcy ( taki orzeł ze mnie z matematyki! :D ) do ślubu.

A tak na poważnie, ostatni raz zawitałam tu w dzień dziadka i babci . Niestety później nadszedł czas chorób u mnie i tak dopiero się skończył .. teraz już wiecie czemu tak nie znoszę zimy..

Ale jestem i zabieram się za sklecanie posta.

Zawsze śmiałam  się z moich koleżanek które wiecznie były przed weselem zajęte, zabiegane.. Dlatego uważam, że dużym plusem jest to, że my daliśmy sobie tak odległy czas jakim były ponad dwa lata. Teraz kilka miesięcy później nadal jestem z siebie dumna, że wszystko póki co odbywa się zgodnie z grafikiem, który stworzyłam sobie już jakiś czas temu.
No więc teraz jesteśmy na etapie szukania ekipy FOTO- VIDEO. Dlaczego nie osobno fotografa i kamerzysty?
Bo takie grupy są nauczone pracy ze sobą. Nie wchodzą sobie w kadr i według mnie te filmy i zdjęcia tworzą potem jedną bardzo spójną całość.
I tak jak było w przypadku sali, tak jak w przypadku zespołu ( duetu wodzirejów) tak jest i teraz - postawiłam na jedną firmę i mam nadzieję, że się uda. Aktualnie z niecierpliwieniem oczekujemy na odpowiedź na meila w sprawie terminu.
Tak.. jestem uparta, jak coś sobie "ubzduram" ciężko mnie jest od tego pomysłu odciągnąć.. i tak bardzo boli mnie to, że z każdym usługodawcą weselnym rozmowę trzeba zaczynać od zapytania o ten dokładny termin. A nasz termin jest konkretny i już nie może ulec zmianie.

A teraz przechodzę szybciutko do tego, o czym chciałam dziś pisać ..o ile jeszcze nie usunę tego co napisałam, bo nie lubię zapeszać .

Wiecie na czym łapię się ostatnio coraz częściej ..muszę/mogę/nie mogę/ zrobić /robić tego do wesela/przed weselem.
Przykład? Od lat jestem przyzwyczajona do jednej długości włosów..Półdługich. Wszyscy twierdzą , że w takiej fryzurze mi jest najlepiej, i teraz wyobraźcie sobie minę mojej fryzjerki kiedy po farbowaniu pierwszy raz od kilku lat nie poprosiłam o podcięcie końcówek.. Czemu ? Bo do fryzury jaką wymyśliłam sobie do ślubu potrzebuję jednak ciut dłuższych włosów a nie chcę korzystać ze sztucznych dopinek. Raczej zawsze stawiałam na naturalność i nie wiem czy potrafiłabym zapomnieć że mam na głowie coś co nie do końca mi odpowiada .
Kolejny przykład - multisport na fitness .. i chyba wszystko jasne.
Tak tak tak.... ja , ta która ciągle powtarza "TO TYLKO ŚLUB" chce tego dnia prezentować się super. Nie, nie idealnie, chcę sama czuć się ok. No, może trochę bardziej okej. :)
Tutaj nie chodzi o zrzucanie kilogramów a raczej o formę tego dnia.

I czuję coraz bardziej, że na 19 miesięcy przed ślubem zaczynam swoje życie podporządkowywać temu "wielkiemu dniu" .. :)
No cóż, tyle zostało mi z wyśmiewania się z moich koleżanek.


I nie pozostaje mi nic innego jak sprawić sobie taką oto koszulkę :






Miłego wieczoru!

Ps. Obiecuję teraz systematyczność!





zBLOGowani.pl