czwartek, 19 listopada 2015

688/ chandra , taka jesienna.

Raz do roku, mniej więcej w tym okresie łapie mnie coś, co wszyscy nazywają jesienną chandra/deprechą. A ja nazywam okresem wzmożonych fochów o nic i totalnego lenistwa.
I ja, teraz aktualnie mam ten stan. I jeśli mam byś szczera - strasznie tego nie lubię.

Rano coraz ciężej wstaje się z łóżka.. do tego stopnia, że dziś budzik mnie nie przekonał i zaspałam do pracy.
Wieczory też nie są lepsze, książka za nudna, film nie wciąga.. wszystko na nie.
I nie pomaga czekolada, nie pomagają zakupy, kino, przyjaciółka. Mojemu onemu się obrywa za nic i tak w kółko.

I patrząc dziś na tą szarość za oknem, na ten ni to deszcz ni to mżawkę, przypominając sobie że ubrałam już dziś zimowe buty i gruby zimowy sweter zastanawiam się co podkusiło mnie na robienie wesela jesienią. Jest szansa, że październik za dwa lata będzie piękny i słoneczny, ale jest też opcja, że będę akurat w połowie mojej jesiennej depresji ( czyt. płaczu o wszystko i o nic).
Skoro już powiedziałam o tym na głos, myślę że pierwszy krok do walki już za mną. Teraz szukanie motywacji do działania, do wyjścia spod koca.

a tymczasem SO COLD...



0 komentarze:

Prześlij komentarz




zBLOGowani.pl