sobota, 2 lipca 2016

Ponieważ niedawno świętowałam swój wieczór panieński, a narzeczony - kawalerski, wynikła między nami chyba pierwsza, większa kłótnia, która jak się później okazało spowodowana była jak to zwykle bywa nieporozumieniami,ale od początku...



Chcąc nie chcąc dowiedziałam się, że któryś z chłopaków zaproponował zabranie mojego narzeczonego do klubu ze striptizem. Prawdę powiedziawszy sprawę potraktowałam bardzo poważnie, może nawet z tej perspektywy powiem, że za poważnie (nie wiedziałam kto ani w jakim kontekście) i rozmówiłam się w tym temacie z narzeczonym. A właściwie to nie rozmówiłam, zaatakowałam. Jestem szalenie zazdrosna, może nie aż do przesady, ale nie próbuję nawet sobie wyobrażać sytuacji zdrady, wystarczy mi jak zareagowałam na sen o tej tematyce... 
Wracając do tematu striptizu doszło między nami do wymiany zdań, podczas której narzeczony z rozbrajającą szczerością przyznał, że "jest ciekaw jak to wygląda" i jednocześnie, że "nie zamierza iść do takiego miejsca", a także, że striptizerka to nie to samo co pani lekkich obyczajów. Wzbudziło to we mnie bardzo wiele emocji i przyznam, że jak zazwyczaj staram się reagować na chłodno, tak tym razem emocje w typowo kobiecy sposób wzięły górę. Zamiast słuchać, przekrzykiwałam, że co gdy będzie "ciekaw" jak to jest być z inną? Dlaczego w ogóle jest ciekaw? Jak śmie? Z perspektywy czasu uważam, że nad interpretowałam. Raz, że "pomysł" striptizu wyszedł od szwagra, który tylko sobie żartował. Dwa, że świadek panował nad sytuacją i od razu poinformował, że mój przyszły mąż nie życzy sobie takich atrakcji i nikt tego więcej nie poruszał. Został jednak pewien niesmak.. Niesmak jego ciekawości.

Analizowałam to w sobie przez jakiś czas, on zapewnił, że nic takiego nie będzie mieć miejsca, że nie chce żadnej innej kobiety, dlatego wychodzi za mnie, że to zwykła ludzka ciekawość, która wcale nie implikuje zaspokajania ciekawości. Nie mam powodu by nie wierzyć i nie ufać, nie mniej jednak ta sytuacja pozwoliła mi zobaczyć w moim mężczyźnie...mężczyznę. Tak samo narażonego na ciekawość, pokusy, których wcale nie musi chcieć spełniać, ale jednak jako istotę, która jak każdy z nas, jest ciekaw, czasem też tego co leży w strefie tabu. Bo zasadniczo muszę powiedzieć, że z pogardą wypowiada się o kobietach, które się nie szanują, nie dbają o swoją reputację, handlują ciałem. 

Jestem bardzo ciekawa jakie byłyby Wasze reakcje, jakie są zapatrywania na kwestię striptizu. Dla mnie jest to niestety słaba i przykra "rozrywka". Ja w podobnej sytuacji czułabym zażenowanie i czułabym się źle i nie w porządku w stosunku do mojego mężczyzny. Tak samo bardzo by mnie zraniło gdyby on reflektował na tanią podnietę obcą, półnagą czy nagą kobietą, gdyby ta ciekawość wygrała w nim z szacunkiem do mnie i do kobiet w ogóle. Ale wiem też, że są kobiety, które deklarują, że nie widzą żadnego problemu w tym, by ich przyszły mąż oddawał się takim rozrywkom. Mnie nie mieści się to w głowie, bo tak mocno go kocham, że boli mnie sama myśl, że mógłby się podniecać zupełnie obcą, gołą laską, podczas gdy ma mnie i to ja powinnam jedynie budzić w nim takie emocje i pożądanie. Dla mnie to nie jest taki sam argument jak to, że na plaży też spojrzy na ciało innej, czy na ulicy. To jest zupełnie inna, normalna sytuacja codzienna, tak samo on jak i ja możemy na kogoś spojrzeć, uznać za ładną/ przystojnego, ale nie jest to nastawione na podniecenie się, więc nie odbieram tego negatywnie.

Co wy uważacie o striptizie w wieczór kawalerski (i nie tylko)? Czy to coś normalnego i naprawdę nie miałybyście z tym żadnego problemu? A może zabolałoby Was takie zachowania? Czekam na Wasze komentarze.



0 komentarze:

Prześlij komentarz




zBLOGowani.pl