poniedziałek, 3 października 2016


Miałam nadzieję, że obejdzie się bez tego. Bez tłumaczenia, bez wyrażania zdania, którego i tak nikt nie chce słuchać. Ale jako współautorka bloga miałam dwa wyjścia - rezygnację, albo przedstawienie swojego stanowiska, ponieważ nie chcę być utożsamiana z ruchami, czy inicjatywami, których nie popieram. A więc dziś niestety nie o ślubie, ale poniekąd dotyczy to też tematów poślubnych.


Dlaczego nie ubrałam się dziś na czarno, poszłam do pracy i nie popieram czarnego protestu. 
Otóż najważniejszym powodem jest to, że nie da się TROCHĘ ZABIĆ. Tak jak nie da się TROCHĘ być w ciąży, czy TROCHĘ umieć jeździć na rowerze. Ciąża albo jest, albo jej nie ma. Albo są dwie kreski, albo jest jedna. Sporo kobiet wyczekuje tych dwóch kresek. Myślę, że poniekąd mogę powiedzieć, że zaraz będę do nich należeć, bo chcielibyśmy z mężem mieć dzieci. Nie da się trochę zabić, a trochę nie. Nie da się raz popierać zabijania, tłumacząc sobie, że "przecież moim zdaniem to jeszcze nie dziecko, bo to stadium płodowe", "przecież ono nie czuje", "przecież będzie cierpieć", "przecież kobieta ma traumę". Można by w ten sam sposób tłumaczyć każdą zbrodnię. No zabiła bo miała nerwicę. Zabiła bo dziecko nagle zachorowało i jej zdaniem cierpiało. Zabiła bo była zbyt biedna. Ale nikt jakoś nie popiera zabicia noworodka, czy niemowlęcia, czy nawet dorosłego człowieka. Ba, za zabójstwo kobiety w ciąży odpowiada się jak za zabicie dwóch osób - mowa wtedy o podwójnym morderstwie.. Czemu obcy człowiek, który włoży ciężarnej sztylet w brzuch jest mordercą, ale sama matka decydująca o zabiciu jej dziecka jest tylko rozsądną, wolną kobietą? Jak miałabym spojrzeć sobie w twarz gdybym uznała, że raz można, a raz nie można, bo jak to "tylko" zygota no to przecież mogę, bo nie widać w pełni ukształtowanego człowieka. A że mu serce bije, no cóż...

Mówię o tym z pełną świadomością swoich słów. Głęboko współczuję i rozumiem, że dramatem jest gwałt. Naprawdę. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, że muszę taką traumę przechodzić. Ale dziecko nie jest winne. Prędzej wyszłabym pikietować za dożywociem lub kastracją gwałcicieli. Wierzę, jako kobieta, która zaraz ma zamiar starać się o dziecko, jakim dramatem musi być wiedza, że dziecko może urodzić się chore. Podejmuję to ryzyko starając się o dziecko, bo NIGDY nie wiadomo co się stanie... Znam przypadki kobiet, którym lekarze doradzali aborcję, a urodziły całkiem zdrowe dzieci. Znam przypadki, gdzie ciąża była prawidłowa, ale nieprawidłowości wystąpiły np. przy porodzie, albo już po urodzeniu okazało się, że jednak jest wada u dzieciaczka. Czy więc i wtedy nie należałoby mu "oszczędzać cierpienia" a rodzicom "męczarni i katuszy" wychowywania chorego dziecka? Pytam się - GDZIE JEST GRANICA i kto, i jakim prawem ją ustala?

Od podstawówki byłam uczona na biologii, na biomedyce na studiach, że nowe życie powstaje od POCZĘCIA. Jest to istny cud, bo komórki namnażają się w ekspresowym tempie, co więcej, są to istotnie cudowne komórki, które są w stanie ukształtować każdy organ ludzki i "wiedzą" jak to zrobić. Nierzadko mówi się o tym, jak to dziecko jest cudem. Jak to możliwe, że optyka zmienia się o 180 stopni i już nie jest cudem, bo jego mama została skrzywdzona? Temu nikt nie przeczy, ale ono nadal jest tym cudem...Czy nie przechodzi traumy matka, która we wczorajszym wypadku straciła troje dzieci?? Czy powinniśmy ją wobec tego zabić, żeby nie cierpiała? Czy zabicie dziecka w łonie zmniejszy traumę? Serio? Przecież to nie jest dziecko gwałciciela, ono jest też dzieckiem swojej matki...

Przede wszystkim mamy do czynienia z PROJEKTEM ustawy, przygotowanym oddolnie, nie przez rząd. Jak sama nazwa mówi jest to projekt. W demokratycznym państwie mamy chyba prawo dyskutować i dywagować czy taki projekt jest potrzebny i w JAKIEJ postaci. A warto wspomnieć, że jego celem nie jest ściganie matek, zakaz badań prenatalnych, a ochrona życia od jego początku. Ktoś kto wierzy, że za poronienie zamykać będą w więzieniach powinien rozejrzeć się teraz po więzieniach i sprawdzić, ponieważ aborcja w naszym kraju jest obecnie nielegalna poza 3 wyjątkami. Dla organizatorów protestu wyjątki to jednak za mało, oni żądają aborcji na życzenie. Dla nich do 12 tygodnia ciąży nie ma dziecka, nie ma ciąży i nie ma zabójstwa. Zabawne jest jak w kontrze do tego walczy się o 
"prawa" krów, kur, kóz czy baranów - najwidoczniej mających więcej znaczenia, niż płód z bijącym sercem. 

A więc takie jest moje stanowisko. Nie można trochę kochać, ani trochę zabić. Trzeba się opowiedzieć po którejś stronie, bo utkniemy w świecie, gdzie tylko dokładamy sobie wyjątków kiedy można nam zabić, wymyślamy własne, nowe definicje od kiedy zaczyna się i kończy życie dla własnej wygody i usprawiedliwienia się przed sobą. Bo gdy nie jesteśmy już tylko sobą, a dwojgiem ludzi to decyzja nie należy już tylko do nas.

0 komentarze:

Prześlij komentarz




zBLOGowani.pl