niedziela, 2 października 2016

7 października czyli za 5 dni będziemy zaczynać odliczanie. Równy rok do ślubu.
Póki co nasze przygotowania stanęły w miejscu, bo to co mogliśmy zorganizować do tego czasu- zorganizowaliśmy.
Teraz przyjdzie czas na "pierdółki" jak ja to nazywam, poczynając od sukni kończąc na utworze na ten nasz pierwszy taniec - tak szczerze mówiąc ciągle kombinuję jak z niego zrezygnować.. :)
Rok ma cztery kwartały i na każdy kwartał mamy listę rzeczy do ogarnięcia. 
Ale dziś nie o tym. Dziś trochę mniej ślubnie.

Czarny protest. 

Chyba znaczenia tych słów dziś nikomu nie muszę tłumaczyć, ale chciałabym podejść do tematu jako przyszła żona, matka.. i przede wszystkim jako kobieta.
Od paru dni próbuję sobie wyobrazić niektóre sytuacje i z miejsca zdecydować jakbym postąpiła. Ale wiecie co? Tak się nie da.

Najbardziej dotknęło mnie chyba to, że nie będzie można wykonywać badań prenatalnych.
I tu nie chodzi już o możliwość usunięcia ciąży ale o pomoc dziecku zaraz po narodzeniu, czy po prostu matce.
Gdybym nie wiedziała o czym  mówię, pewnie w ogóle bym się nie wypowiadała, ale kilka lat temu byłam bardzo blisko osób, które bardzo przeżywały chorobę swojego dziecka.. chorobę, która mogła zostać wykryta jeszcze podczas ciąży, poród mógł odbyć się w specjalistycznym szpitalu  gdzie zaraz po narodzinach byłaby możliwość zrobienia operacji.. serduszka.
Tak, dzieciątko było chore na serce. Natomiast lekarz prowadzący ciążę nie widział "powodów" do robienia badań prenatalnych, bo są inwazyjne bo to bo tamto bo...
Rok trwała walka o życie Hani, walka którą przegrała. Walka, którą toczyli jej rodzice dzień w dzień nie mogąc wziąć swojego dziecka na ręce, nie móc wziąć jej do domu.
Ja osobiście nigdy nie wzięłabym pod uwagę usunięcia ciąży z powodu choroby dziecka,  ale nigdy nie wybaczyłabym  sobie tego, gdybym nie zrobiła wszystkiego żeby mu pomóc.. i odbieranie mi możliwości takiej pomocy jest dla mnie... dla nas kobiet strasznie krzywdzące.

Temat aborcji natomiast stoi u mnie pod ogromnym znakiem zapytania.. nawet jeśli chodzi o gwałt.
Nie umiem postawić się na miejscu takich kobiet, ale chyba bardziej kłaniam się ku temu "że dziecko nie jest niczemu winne". Bo nie jest.
Ale tak jak mówię- nigdy w takiej sytuacji nie byłam, nawet nie potrafię jej sobie wyobrazić.  Nie potrafię wyobrazić sobie co czują kobiety, które zostały tak okropnie skrzywdzone, jakie szargają nimi emocje.
Kilka dni temu na jednym z portali czytałam wyznania kobiety, która kilka lat temu została brutalnie zgwałcona przez kilku kolegów swojego byłego faceta. Otępiona środkami odurzającymi przez wiele godzin przeżywała straszne katusze... i "owocem" tej tragedii jest dziś jej kilkuletnia córka. Nie, nie usunęła. I przez długi czas bała się, że jej osoba będzie jej przypominała o tym co się stało, ale dziś kocha ją nad życie.
I nie, nie piszę o tym żeby kogoś przekonać do tego, że gwałt jest ok i jak się już komuś zdarzy to ma przejść nad tym do porządku dziennego. ABSOLUTNIE. Pokazuję tylko jak różni potrafią być ludzie.
Ta kobieta miała wybór, i go dokonała. A nam teraz ten wybór jest odbierany.

I na koniec jeszcze jedna kwestia.. in vitro.
Zabieg mimo wszystko nie tak łatwo osiągalny, bo bardzo kosztowny. Zabieg, na który decydują się pary które bardzo, powtarzam bardzo chcą mieć dziecko. To nie jest nagły kaprys ale dobrze przemyślna decyzja.
Druga kwestia - mamy w naszym kraju wiele osób innych wyznań plus sporo niewierzących, i ich religia  nie zabrania im tego. Dlaczego więc im to prawo ten przywilej zostaje odebrany?
A jeśli chodzi tu tylko i wyłącznie o zabijanie zarodków to czemu nie zabronimy mężczyznom używania podgrzewanych foteli w samochodach czy gorących kąpieli?
I jest to porównanie- mimo wszystko. To wszystko ja wrzucam do jednego wora razem z in vitro.

I mimo że jestem wierząca, mimo że tak bardzo chciałabym żeby w przyszłości moje dziecko zostało spłodzone tak jak Bóg tego sobie życzy ale co jeśli się nie uda?
Znów nie będę miała wyboru.

Całe swoje dorosłe życie staram się żyć tak, żeby nie krzywdzić siebie i innych. Żeby żyć zgodnie ze swoim sumieniem. Żeby dokonywać właściwych wyborów.

Wybór - o to walczmy, nie o możliwość zabijania, krzywdzenia. Ale o właściwy - świadomy wybór.





K.
W poście przedstawiłam moje osobiste stanowisko w tym temacie. 


0 komentarze:

Prześlij komentarz




zBLOGowani.pl