środa, 22 czerwca 2016

W miniony weekend miałam okazję po raz pierwszy uczestniczyć w czymś co nosi nazwę standing party. Tłumaczyć chyba nikomu nie trzeba, że jest to po prostu impreza "na stojaka".
Dla mnie- traumatyczne przeżycie.

Moja firma postanowiła zorganizować nam imprezę na obrzeżach stolicy, w przepięknym hotelu, w fajnej lokalizacji, z miłą obsługą i przyjaznymi dla oka i ciała pokojami.. niestety jak to bywa w takich sytuacjach - nie wszystko mogło być idealne.
Po obiedzie, który był jak znalazł po sześciogodzinnej podróży ( tak na marginesie pierwszy raz trasę Katowice- Warszawa pokonywałam w takim czasie ;/ ) i po całkiem interesującej konferencji przyszedł czas na kolację i "potańcówkę".
Od razu zaznaczę, że nie należę do zbyt leniwych osób i chwilę postać to ja mogę, nawet i dwie... ale jedzenie na stojąco jest dla mnie czymś kompletnie bez sensu. Tak więc na 300 osób postawili 6 stolików (które były na wysokości mojego biustu, a do zbyt niskich osób nie należę) i radź sobie człowieku... machaj tymi sztućcami w tłumie znajomych dookoła i nie wybij nikomu oka tym widelcem.. aleeee najpierw znajdź jakąś wolną powierzchnię na położenie talerza... i tutaj użyję słowa, które najlepiej oddaje to co czułam - Masakra!
Tak więc trochę "podziubałam" makaronu ze szpinakiem (zaznaczam, że jestem jego fanką w każdej postaci) , kurczaka w pysznym sosie oraz szparagów i... odłożyłam talerz na bok. Z bólem serca, ale jednak.
Po godzinie tańców i uporczywego szukania miejsca, gdzie chociaż na chwilę można przycupnąć, czułam jak moje nowe szpilki palą mi się na nogach,  które po prostu zaczynają odmawiać posłuszeństwa.

I w całej tej złości, w zażenowaniu jakie mnie powoli ogarniało wyobraziłam sobie, że idę na wesele, które właśnie jest "standing party", co gorsza wyobraziłam sobie, że takie coś organizuję..

Następnego dnia, kiedy emocje opadły a nogi odpoczęły postanowiłam zapytać wujka google co on o tym sądzi..
"Bo impreza będzie krótka, bo mało kto się lubi dlatego nie chcę sadzać gości przy wspólnych stolikach, bo ładnie to wygląda, bo nowocześnie.." czytam czytam i oczom nie wierzę.
Prawda jest taka, że z każdej sytuacji można znaleźć wyjście, ale błagaaam was... wesele na stojąco?

Ja naprawdę nie jestem wybredna, jak już wspomniałam nie jestem też leniem, lubię ciekawe rozwiązania ale nie róbcie tego swoim gościom.
Jedzenie w pozycji pionowej naprawdę nie jest dobrym rozwiązaniem. Nawet jeśli impreza ma trwać godzinę, umożliwcie swojej rodzinie i znajomym odpoczynek.
A przede wszystkim zanim zdecydujecie się na "stojące wesele" sami wybierzcie się na coś podobnego.

Nie jest to nic przyjemnego, według mojej skromnej osoby nie jest to nawet przyjazne dla oka.
A jeśli jednak - już postanowiliście, to zadbajcie o jakiekolwiek ławki/krzesła/kanapy, które posłużą waszym gościom jako "zbawienne" miejsce do odpoczynku.

Podsumowując powiem jedno : JESTEM STANOWCZO NA NIE!

zdj. http://nymag.com/weddings/planner/2008/summer/standingdinner/
  



0 komentarze:

Prześlij komentarz




zBLOGowani.pl