poniedziałek, 9 maja 2016

Zeszły piątek spędziłam z jedną z moich przyjaciółek..
W towarzystwie wina i jej filmu z wesela (którego oglądanie odkładałyśmy już od grudnia).
Przy okazji symbolicznie (dwiema lampkami!) "oblałyśmy" też nowe mieszkanie, chociaż usilne ściągnięcie mnie do siebie zapaliło we mnie pewną myśl - a może jest w ciąży? Ale sms o treści "czerwone półsłodkie może być?" szybko wyprowadził mnie z błędu.
Od ich ślubu w sierpniu minie rok. I zaczynają się pytania, które są dla nich coraz bardziej niewygodne.. Dlaczego?
-Bo dopiero co kupiliśmy mieszkanie. Bo dopiero co wzięliśmy ślub, chcemy się nacieszyć jeszcze sobą jako małżeństwem tylko we dwoje. Bo chcemy się skupić teraz na sobie, na pracy -I chyba wiecie co to za odpowiedzi i na jakie pytanie : " A dziecko kiedy?"
 Nie pojmują rodzice, ciotki, wujkowie, nie wspominając już o babciach i dziadkach.... "bo za moich czasów..." i tak dalej i tak dalej... Znacie to? Ja póki co nie, i powiem wam szczerze, że jest to jedna z rzeczy której strasznie obawiam się już PO ślubie.
Bo mam 27 lat i mimo, że kocham wszystkie małe dzieci w rodzinie i wśród znajomych to aktualnie... aktualnie nie widzę siebie w roli matki. I w moim przypadku nawet nie chodzi o warunki mieszkaniowe, o pracę, o podróże czy o to poczucie "wolności we dwoje", póki co ja po prostu tego nie czuję.

Nawet jakiś czas temu stworzyliśmy sobie razem z K. taką listę rzeczy, którą musimy zrobić zanim w naszym życiu pojawi się potomstwo. Szczerze mówiąc nie ma na niej jakoś dużo pozycji, bo chyba do 10 nie dobiło ale jest to coś, co chcemy zrobić jeszcze we dwoje.
Absolutnie dziecko nie jest żadną przeszkodą ale, wyobraźcie sobie małego brzdąca wchodzącego z nami na Rysy... :) A głowę dam sobie uciąć, że jeśli pojawi się mniej lub bardziej planowany stanie się dla nas całym światem i przez dłuższy czas wypady w góry czy inne ekstremalne rozrywki po prostu spadną gdzieś na dalszy plan.

W zasadzie do wesela jeszcze trochę zostało, do tego czasu wszystko się może zmienić, może ktoś tam na górze ma dla nas inny plan ale uważam i może trochę to egoistycznie zabrzmi, że życie w duecie jest fajne. Po prostu.  I póki co nie widzę powodów żeby to zmieniać.

I gdzieś tam głęboko zaczynam bać się tego, co aktualnie przeżywa moja A. , która dziennie zmaga się z tym pytaniem które i mnie kiedyś dopadnie. I może tak jak ona będę miała przygotowany zestaw odpowiedzi... Ale wiecie czego chciałabym najbardziej? Zrozumienia. Że to jeszcze nie mój czas, a kiedy już nadejdzie .... jeśli nadejdzie... to się postaramy, żeby Trio było tak samo fajne jak Duet.







Ps. Wiem, grafika straszna - ale tak bardzo pasuje do dzisiejszego posta. ;/


1 komentarz:

  1. Ja skończyłam pedagogikę i wiecznie zmagam się z łamaniem stereotypów, że to wyłącznie praca z dziećmi i co więcej muszę wiecznie tłumaczyć dlaczego z tymi dziećmi pracować nie chcę. Że to nie tak, że ich nie znoszę, ale zwyczajnie nie chcę tracić sił na wychowywanie cudzych, chcę je zachować dla swoich. I jeszcze 2 lata temu zaskoczyłam mojego jeszcze nie narzeczonego tekstem, że ja w ogóle nie wiem czy chcę mieć dzieci, co go bardzo zasmuciło. Dziś do ślubu lekko ponad tydzień, a od ok. pół roku zszokowana odkryłam, że budzi się we mnie instynkt. Nie umiem tego wytłumaczyć, zawsze czułam się tą dziwną, która tego nie ma mimo skończonych 28 lat. Może to poczucie stabilizacji, szczęścia i pewności, że to ten właściwy facet? Może wiek. Nie wiem co, ale on się pojawia i ta myśl zaczyna mnie nurtować. Myślę, że nie powinno się tego oceniać i wartościować, każdy ma swój czas, niekiedy nie należy się spieszyć. A co z tymi parami, które nastawiają się że "już, zaraz, od razu po ślubie dziecko!" Znam taką parę. Są rok po ślubie i dziecka nie ma, mimo usilnych starań, w międzyczasie problemy zdrowotne wykluczające szanse starania się i bardzo cierpią. Czasem wręcz lepiej się nie nastawiać, odpuścić i przyjąć to co ktoś wyżej ma w planie :)

    OdpowiedzUsuń




zBLOGowani.pl