piątek, 1 kwietnia 2016

W całym planowaniu wesela postawiliśmy sobie za cel ustalenie kilku najważniejszych kwestii, których będziemy się trzymać od początku do końca.
I tak było między innymi z miejscem ślubu ( w sumie to rejonem w którym się odbędzie ), z liczbą gości, z wyrzuceniem z menu rosołu ( to dla mojego K. mimo wszystko BARDZO ISTOTNA KWESTIA ) i z miejscem do którego wybierzemy się w podróż już po tym całym "zamieszaniu" ..

Pamiętam, że kiedy pierwszy raz oglądałam "pod słońcem Toskanii" niezbyt interesowała mnie sama fabuła filmu tylko widoki.. przepiękne widoki! Miłość od pierwszego wejrzenia! K. szybko tym uczuciem się zaraził i wybór Toskanii na podróż poślubną był po prostu oczywisty.
Co przemawiało za? Wszystko. Przede wszystkim Florencja (bo tam właśnie się wybieramy) to nie jest miejsce gdzie jedzie się leżeć plackiem nad basenem łapiąc każde nawet najmniejsze promienie słońca. Oboje jesteśmy raczej zwolennikami aktywnego wypoczynku.. I nie chodzi tu o bieganie od rana do wieczora po zamkach, muzeach, kościołach etc. tylko o "poznawanie" nowej kultury. :)

Tak więc żyjąc z tym naszym planem parę dni temu szukając wakacji na ten rok wpadłam na super okazję tygodniowego wypoczynku we wrześniu właśnie w ..Toskanii! Pomyślałam "nieeee... to dopiero za rok.." , szukałam dalej .. ale co 5 minut jednak wracałam do tej strony, gdzie widniał "wyjazd naszych marzeń". Może żadna inna oferta nie była tak atrakcyjna? A może to po prostu było silniejsze ode mnie... tak więc jakieś pół godziny później już robiłam rezerwacje.
I to okazało się jedną z najprostszych rzeczy jaką musiałam zrobić tego wieczoru. Drugą, już dużo trudniejszą było poinformowanie K. o "małej zmianie planów".
Niby nie chciał, niby po co już teraz, niby po co coś zmieniać ale wystarczyło położyć przed nim katalog i zmiana zdania nastąpiła tak nagle, że aż samej ciężko mi było uwierzyć.

Z jednej strony - super! Przecież za rok na pewno znajdziemy inne miejsce równie piękne, które będzie tak samo warte zobaczenia.
Ale z drugiej- nie mamy w sobie nic asertywności ... a jednak przy organizacji wesela trochę się przydaje.. :)







0 komentarze:

Prześlij komentarz




zBLOGowani.pl