Wiele z was pomyśli : to jak ona przeżyje swoje własne wesele, gdzie para młoda jest na piedestale cały czas?
Powiem tak- mam dwa lata , żeby nauczyć się z tym walczyć.
Ku mojemu zaskoczeniu i szczęściu trafiłam w swoim życiu na mężczyznę, który również nie lubi tego typu sytuacji. Dlatego też nie mieliśmy typowych zaręczyn.
Decyzja o ślubie była przemyślana, absolutnie nie była podjęta pod wpływem emocji.
Ktoś może ją porównać do decyzji o zakupie pralki aczkolwiek ręczę, że tak nie było.
Więc jeśli któraś z was nie doczekała się standardowego klękania , kwiatów czy licznych 'atrakcji' związanych z zaręczynami naprawdę nie macie czym się martwić. Najważniejsze żebyście miały świadomość, że to właśnie 'ten' i z nim chcecie spędzić resztę swoich dni.
Aczkolwiek fakt, iż nie jestem zwolennikiem typowych zaręczyn nie oznacza, że w ogóle ich nie lubię.
Nawet powiem więcej : takie nietypowe to mnie nawet wzruszają.
I tutaj podzielę się z wami moim ulubionym filmikiem :
Pamiętam, że kiedy oglądałam to nagranie płakałam jak bóbr. Niesamowita jest dla mnie reakcja Panny Młodej kompletnie nie świadomej "co jak po co i dlaczego" ale przede wszystkim pomysł Pana Młodego.
Że też mu się chciało :)
Koncepcji na oświadczyny może być tyle ilu ludzi jest na świecie. Nigdy nie oceniam pomysłu ani sposobu bo każdy robi to w miarę swoich sił i możliwości. Nieważne czy są one przy śniadaniu między kubkiem kawy a jajecznicą czy w (oklepanym już dla mnie) Paryżu.
W ramach któregoś z kolejnych postów napiszę o tym, co myślę kiedy oświadcza się płeć piękna tej nieco brzydszej. Bo i takie sytuacje mają miejsce :)
Kochane powiem jedno : kochajcie swoich mężczyzn i doceniajcie każdy nawet najmniejszy gest!
A tymczasem:
KEEP CALM and say I do ! :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz